Prosecco to jedna z ikon włoskiego stylu życia, coś jak pizza, pasta i ferrari. Leje się strumieniami, zwłaszcza latem, będąc schładzaczem i sympatycznym towarzyszem leniwego gawędzenia. Jest tak powszechne, że wielu producentów naprawdę dobrego prosecco, zastanawia się, gdzie te miliony hektolitrów są tak naprawdę robione. Mamy więc dwie rzeczywistości - prosecco przemysłowego, idącego w miliony butelek, w którym chodzi o to, by musowało i niespecjalnie przeszkadzało smakiem. Mamy też prosecco, które jest prawdziwym winem, to znaczy ma aromat, smak, długość, równowagę i głębię. Włosi próbowali jakoś rzecz uporządkować, istnieje cały apelacyjny system - od najprostszego Prosecco Treviso przez Conegliano Valdobbiadene aż do królewskiego Cartizze. Określili szczep wiodący - Glera - i maksymalny procent kupażu, na przykład z Chardonnay czy Pinot Bianco. Generalnie naprodukowali procedur, kulminują w biurokracji, o której (o paradoksie!) polskim urzędnikom się nie śniło. Wszystko na nic - rzeka prosecco w cenie niższej niż owoc w skupie, ląduje na światowych rynkach. Dla bezpieczeństwa własnych kubków smakowych warto mieć na uwadze dwie zasady
Zasada pierwsza: Prosecco musi mieć autora!
Przede wszystkim powinien być ktoś, kto się pod winem podpisuje. Nie może być to np. TVRGF38541, bo tak sygnowane jest wiele win z sieci handlowych. Pod takim ciągiem znaków kryje się zwykła supermarketowa rozlewnia i prawdopodobieństwo lipy jest duże. Nie wspominam o tak zwanym prosecco z kija, bo prosecco jako takie, nie może być sprzedawane luzem - zakazuje tego prawo. Cokolwiek więc kryje się w tych beczkach, nawet jeśli jest pijalne, to nie jest to prosecco.
Zasada druga: Prosecco musi być młode!
Warto zwrócić uwagę na rocznik. I wbrew pozorom nie chodzi tu o rocznik wina - tak naprawdę tylko niewielka ilość prosecco na rynku to wina rocznikowe (tzw. millesimo), a więc takie, które pochodzą z konkretnego zbioru. Chodzi bardziej o rok rozlewu do butelek. Można go czasem sprawdzić po numerze serii, to ciąg znaków wydrukowanych z tyłu butelki, zazwyczaj zaczynających się od litery L. Zasada jest jedna - im młodsze jest nasze prosecco, tym lepiej. Jeśli mamy powody, by sądzić, że jest starsze niż dwa lata - można sobie odpuścić. Prosecco produkowane jest metodą charmat, a więc taką, w której druga fermentacja, która jest “odpowiedzialna” z obecność bąbelków w winie, przebiega hurtem w kadzi, a nie jak w przypadku szampana, w butelce. Wina robione charmatem tracą z czasem na owocowości, świeżości i lekkości. Nie ma sensu z nimi czekać i nie ma sensu kupować „dojrzałych”, a tak naprawdę starych.